Kiedy i czy sztuczna inteligencja zastąpi projektantów?
W ostatnich latach sztuczna inteligencja zawładnęła naszymi umysłami. Gdziekolwiek się nie obejrzymy słychać zewsząd: nasze rozwiązanie oparte jest na AI. I to bez względu na to czy mówimy o pralce, lodówce, systemie monitoringu ruchu, doborze konwentu reklamowego czy startupie pragnącym na nowo zdefiniować chatbotową komunikację.
Wśród projektantów i programistów trwają dyskusje na temat przyszłego wpływu sztucznej inteligencji, uczenia maszynowego (ML), uczenia głębokiego (Deep Learning), VR, AR i MR (rzeczywistości wirtualne, rozszerzone i mieszane). Wszyscy zdają sobie sprawę, że ich praca może się zmieniać w czasie. Niektórzy z nich mają nawet wątpliwości, że musieliby zacząć szukać nowego zawodu. Czy ten scenariusz jest najbardziej prawdopodobny? Wyparci przez technologię? Hmmm… może jest taka szansa. Przekonajmy się.
Rzeczywistość VS oczekiwania
Jeśli projektujesz, doskonale wiesz, jak dużo wysiłku twórczego wymaga opracowanie efektywnego, podkreślam efektywnego, a nie po prostu twórczego projektu. Często mijają lata, zanim nabierzemy odpowiednich umiejętności w tworzeniu jasnej i zapadającej w pamięć komunikacji. Komunikacji gdzie następuje synergiczna korelacja pomiędzy treścią a obrazem, gdzie przekaz jest jednoznaczny i unikalny. Jest to trudna sztuka. Tak, nie pomyliłem się. Uważam, że skuteczny design jest sztuką. Być może narażę się tutaj wielu osobom, ale myślę, że niejednokrotnie jest trudniejszy niż Fine Arts, a to ze względu na to, iż ten nie musi spełniać żadnych warunków i oczekiwań. Sztuka sama w sobie jest aktem twórczym, może zaskakiwać, szokować, działać jak balsam na duszę, może być całkowicie nieposłuszna trendom lub płynąć na fali popularności. Bez względu na obrany środek wyrazu, sztuka, aby nią być, powinna wywoływać emocje, albowiem dzieło pozbawione emocji nie zakotwicza się w naszej świadomości i pozostaje obojętne dla odbiorcy.
Inaczej jest w przypadku visual designu. Tutaj same emocje nie wystarczają. Rzecz właśnie tkwi w przekazie. Zmierzam do tego, że warunki tworzenia są znacznie bardziej wymagające i w dodatku obwarowane całą masą technikaliów związanych ze specyfiką mass mediów. Oczywiście to nie jest tak, że każdy visual design będzie sztuką, tak jak nie każdy obraz okazuje się być arcydziełem. Niemniej jednak, aby odnieść sukces, na obu tych frontach, musi nas bezwzględnie cechować wrodzona wrażliwość, empatia do odbiorcy oraz wysokiej klasy warsztat operowania narzędziami.
Zastanawiasz się zapewne, po co ten wywód i czy zbytnio nie odbiegam od tematu? Już wyjaśniam. Sztuczna inteligencja kojarzy nam się z humanoidalnymi, dziwnie mówiącymi robotami, lub korpusami z głową (zob. Sophia). Rzeczywistość jest jednak zgoła odmienna. W potężnym skrócie – AI oparty jest na algorytmach uczących się (ML – Machine Learning) i to im właśnie zawdzięczamy wszelkie benefity płynące z tego, że nasz inteligentny odkurzacz zeskanuje całe mieszkanie, nauczy się jego planu i będzie odkurzał sukcesywnie, miejsce w miejsce, tak aby nie pominąć żadnego fragmentu. Ba! Sam odnajdzie dojazd w trudno dostępne miejsca, sam się naładuje i wróci do pracy, zaczynając od miejsca, gdzie uprzednio skończył. Wszystko fajnie, ale jak się to ma do projektowania? A no właśnie. Generowanie abstrakcyjnych obrazów naśladujących dowolny kierunek w sztuce, jest dość proste i nie wymaga żadnych zaawansowanych algorytmów, nie wymaga nawet sztucznej inteligencji. Sprawa się jednak komplikuje gdy musi zostać wygenerowany obraz, spełniający ściśle określone założenia, a gdy dodać do niego dane bazowe, takie logo, hasło, zdjęcia produktów lub obrazy wizerunkowe, poprzeczka zostaje zawieszona bardzo wysoko.
Przecież, aby móc zaproponować design, który koreluje z przekazem, należy rozumieć sens i umiejętnie operować formą, za każdym razem analizując setki tysięcy różnych aspektów takich jak wielkość i grubość fonta, czy jego krój. Kolor, czytelność, znaczenie słów, myślenie kontekstowe, rozumienie odbiorcy i masę czynników kompozycyjnych, niekoniecznie opartych na złotym podziale. Procesy te zachodzą nieustannie w umyśle projektanta i realizowane są przez niego w czasie rzeczywistym. To proces twórczy, który w trakcie tworzenia poddawany jest analizie, wyciąganiu wniosków i podejmowaniu kolejnych decyzji projektowych. To proces oparty na świadomości, który kształtowany jest przez projektantów przez całe ich życie. Wpływają na niego wszelkie doświadczenia, trendy, oczekiwania i zdobywana przez lata wiedza. To również proces emocjonalny ukierunkowany na odbiorcę. Tutaj dochodzimy właśnie do kluczowego zagadnienia – emocji. Czy sztuczna inteligencja jest emocjonalna? Otóż nie. Tego wciąż nie udało się osiągnąć i zapewne długo to jeszcze nie nastąpi. Póki co nawet komputery kwantowe nie dysponują wystarczającą mocą obliczeniową, aby zbliżyć się do tego punktu.
Czy oznacza to, że nie istnieją rozwiązania AI dla designu? Absolutnie nie. Istnieją i powiem więcej. Są coraz lepsze, a niektóre z nich wręcz genialne!
Dawniej tak bywało.
Kiedyś, projekt graficzny wymagał pracy fizycznej. Aby skomponować papier firmowy, wizytówki, broszury, czasopisma, książki i plakaty, należało pochylić się nad biurkiem i zabrać do pracy fizycznej, oczywiście wspartej umysłową. Projektant przecinał papier lub składał metalowe czcionki na prasie drukarskiej. Mógł ręcznie przetwarzać film 35 mm, wywołując obrazy w ciemni z chemikaliami. Żmudny proces, jednak projektant miał więcej czasu na tworzenie głębiej przemyślanych kompozycji, gdyż naprawienie błędu okupione było zawsze ogromnym nakładem dodatkowej pracy i niejednokrotnie efekt końcowy nie był już tak idealny jak w założeniu.
To, co wydarzyło się w 1984 roku, jest obecnie nazywane „rewolucją DTP”. Kto był głównym rewolucjonistą? Oczywiście Apple. Nic dziwnego. Apple Macintosh z oprogramowaniem do projektowania (Aldus PageMaker) i jego następcy umożliwili projektantom wprowadzanie zmian jednym kliknięciem! Była nawet opcja „cofnij”.
W ten sposób projektanci przenieśli się z warsztatu na ekran komputera. Żmudny świat praktycznej kreatywności został zastąpiony bardziej abstrakcyjnym światem cyfrowym. Nowe możliwości dały twórcom większą swobodę. Mogli natychmiast zobaczyć rezultaty swoich pomysłów. Tymczasem waga każdej decyzji malała, gdyż można było cofnąć to jednym poleceniem. Otworzyło to drogę do eksperymentowania, a jak wiadomo eksperymentowanie stoi u podstaw rozwoju. Świat projektantów stał się kreatywny, dynamiczny i wspaniały!
Tak właśnie wspaniały świat stoi teraz u progu kolejnej zmiany. Wydaje się, że osiągnęliśmy już absolutnie wszystko, co potrzebne w jakości oprogramowania. W mocy obliczeniowej komputerów i w narzędziach interfejsu typu tablety graficzne wraz z pencilami. Co jakiś czas pojawia się jakieś „udoskonalenie”, jednak prawda jest jednak taka, że projektanci mają już wszystko, czego im trzeba do realizacji procesu projektowego – patrząc przynajmniej z perspektywy narzędziowej. Jaki będzie zatem kolejny krok? Odpowiedź jest tylko jedna – Arificial Inteligence.
Właściwe miejsce dla właściwych rozwiązań.
Ustaliliśmy zatem, że AI jeszcze daleko do pełnego procesu projektowego visual designu. Gdzie jednak szukać sztucznej inteligencji? Dość dobrze radzi sobie ona w generowaniu. Mając na względzie powyższe, pozwól, że takiego terminu będę używał w odniesieniu do AI, logotypów. Zerknij na platformy Looka, bądź Tailor Brands. Oczywiście jest to dobór różnych elementów na podstawie wprowadzonych przez klienta danych, jego upodobań i poziomu wiedzy. Wcale nie oznacza to, że tak wygenerowany znak graficzny przekona odbiorcę.
Jest to jednak wciąż generowanie polegające na łączeniu gotowych elementów, które oczywiście mogą być w dalszym etapie customowane w nieskończoność. Zazwyczaj jest to faza wyjściowa dla wersji ostatecznej.
Kolejnym obszarem w designie, gdzie AI radzi sobie coraz lepiej i zaczyna przybierać zauważalne już rozmiary, to web design. Mamy już wiele dostępnych platform do tworzenia witryn internetowych, które automatycznie generują strony dla użytkowników. Są wśród nich takie narzędzia jak Wix ADI, TheGrid czy Adobe Sensei. Dokładna liczba zbudowanych za ich pomocą witryn jest dość trudna do określenia, ale każda z nich ma co najmniej pół miliona subskrybentów z całego świata.
Trzeba przyznać, że takie rozwiązanie ma swoje zalety.
- Nigdy nie przegapi terminu
- Nigdy nie obciąży klienta większymi kosztami
- Umożliwia nieograniczone dostosowywanie online
- Oferuje najbardziej unikalne rozwiązania bazujące na miliardach kombinacji
Brzmi dobrze, ale co z rzeczywistą jakością stron internetowych zbudowanych przy użyciu ADI? Wciąż występuje tu kilka istotnych problemów, a największe z nich to:
- Losowa organizacja treści, której człowiek często nie może zrozumieć
- Zbyt wiele zapytań o media
- Kod jest niezgrabny i nielogiczny
Zatem w przypadku profesjonalnego zastosowania, podobnie jak w przypadku logotypu, wciąż lepiej jest się udać do projektanta. Sztuczna inteligencja, mimo tego, iż radzi sobie coraz lepiej, jeszcze długo nie będzie w stanie dorównać ludzkim umiejętnościom w obszarze designu. Mam nadzieję, że choć w minimalnym stopniu odłożyłem na bok Twój niepokój, postaram się kontynuować ten zabieg w kolejnej części artykułu, którą znajdziesz pod linkiem. W drugiej części artykułu AI ≠ Adobe Illustrator! Dowiesz się w jaki sposób możesz wykorzystać sztuczną inteligencję w projektowaniu. Zatem do zobaczenia!