O tym jak ważna jest empatia, wydawałoby się, że nie trzeba nikogo przekonywać. Teoretycznie zdajemy sobie sprawę z tego, że musimy być empatyczni dla drugiego człowieka jeśli chcemy doświadczyć tego samego od innych. W dzisiejszych czasach zaczynamy częściej odczuwać empatię w stosunku do zwierząt czy przyrody, co wcale nie jest złe, lecz zapominamy o człowieku. Doskonale widać to we wszystkich mediach społecznościowych, ba – w całym internecie. Na to wielu z nas patrzy z przymrużeniem oka, lecz gdyby się głębiej zastanowić – brak empatii przejawia się w naszym życiu codziennym. W drodze do pracy, w pracy, na ulicy, w sklepie, w autobusie. Dlaczego tak jest? Skąd się to bierze? I co najważniejsze czym nam to grozi? Na pytania te postaram się odpowiedzieć w tym artykule.
Zacznijmy od początku. Czym jest empatia?
Najkrócej rzecz ujmując, empatia to współodczuwanie. Dzielimy ją na poznawczą i emocjonalną. Ta pierwsza, to umiejętność przyjęcia sposobu myślenia i patrzenia z perspektywy innych osób. Emocjonalna zaś, to zdolność odczuwania stanów psychicznych. Mówiąc dokładniej, empatia składa się z komponentu poznawczego i emocjonalnego. Ten pierwszy pozwala na wyobrażenie sobie perspektywy myślowej należącej do innej osoby, zrozumienia sposobów myślenia innych. Komponent emocjonalny, to natomiast zdolność do jednoczesnego współodczuwania stanów emocjonalnych.
Wyobraźmy sobie, że jedziemy w bardzo zatłoczonym autobusie. Pasażerów jest tak dużo, że właściwie nie musimy się niczego trzymać bo inni nas podpierają. Czujemy się źle, ponieważ z każdej strony naruszona jest nasza osobista strefa komfortu i bezpieczeństwa. Jedna z osób zachowuje się inaczej niż reszta. Nie próbuje się nawet niczego trzymać, tylko z każdym hamowaniem całym swoim ciężarem opiera się o nas. Nasza odczucia są oczywiste- jesteśmy źli, bo ktoś napiera na nas z całych siły. Pojawia się jednak pytanie. Czy zachowanie tego człowieka jest tylko kwestią ignorancji i braku wychowania, czy może braku empatii? A może brak empatii spowodowany jest brakiem wychowania? Tak czy inaczej problem sprowadza się do tego samego. Bez wątpienia osoba tak postępująca przekazuje silny deficyt empatyczny. Gdybyśmy pokusili się na eksperyment i zaczęli w taki sam sposób reagować napierając z całych sił na tego człowieka, najprawdopodobniej wywołalibyśmy agresję. To mogłoby prowadzić do rękoczynu. Posiadając w sobie jednak pokłady empatii, staramy się uprzejmie zwrócić uwagę prosząc o nie napieranie na nas. Pozbawieni jej prawdopodobnie od razu odepchnęlibyśmy tego człowieka – czyli współdzielilibyśmy agresywne zachowanie. To co nas przed tym powstrzymuje, to umiejętność współodczuwania emocji, zrozumienia drugiego człowieka nawet sygnałów niewerbalnych, poprzez analizę sytuacji okoliczności, a także jego zachowania.
Empatia bowiem jest jednym z najsilniejszych hamulców zachowań agresywnych! To niesłychanie istotna umiejętność, dzięki której powstały społeczeństwa. Dzięki empatii potrafimy zajmować się naszym potomstwem czy budować relacje z innymi. To właśnie akcja leży u podstawy funkcjonowania ludzi w grupie i społeczeństwie. Dzięki niej troszczymy się o siebie, bronimy słabszych, wspomagamy potrzebujących. Empatia to także współpraca, tworzenie i wyższe cele. Nie rozwinęlibyśmy się jako ludzkość do tego poziomu gdybyśmy byli jej pozbawieni. Bez wątpienia brak empatii to ślepota emocjonalna. To agresja, wrogość i hejt. Skąd on się bierze? Przyczyn jest całe mnóstwo. Można wymieniać na jednym wdechu kompleksy, poczucie bezkarności, chęć upokorzenia innych, ale także chęć akceptacji poprzez dołączanie do szerokiej grupy nienawistników. Jestem w stanie zaryzykować tezę, iż jednym z powodów hejtu, jest również nasza edukacja szkolna. Tak, dokładnie. Edukacja oparta jest na ocenianiu i krytykowaniu. Od pierwszych klas szkół podstawowych dzieci nie są zachęcane, motywowanie, i co najważniejsze, chwalone. Są natomiast oceniane, straszone i przymuszane do nauki.
Wróćmy jednak do empatii. Według badań profesora Simona Barona-Cohena, które doskonale przedstawił ten temat w swojej książce o jakże wymownym tytule- „Teoria zła. O empatii i genezie okrucieństwa”. Autor udowadnia w niej, że ludzie są źli, bo brakuje im empatii. Odnosi się w swej teorii do dwóch czynników- do mechanizmów mózgowych tworzących obwód empatii i jego uszkodzeń oraz do traumatycznych, wczesnodziecięcych doświadczeń, które determinują nieumiejętność wchodzenia w głębsze relacje z innymi ludźmi.
Profesor podkreśla także, bardzo widoczne u takich osób deficyty w obszarze zaufania. Wspomniany wcześniej „mózgowy mechanizm empatii” składa się takich ośrodków jak: przyśrodkowa kora przedczołowa, kora oczodołowo-czołowa, wieczko czołowe, zakręt czołowy dolny, część ogonowa przedniego zakrętu obręczy i przednia część wyspy, skrzyżowanie skroniowo-ciemieniowe, bruzda skroniowa górna, kora czuciowo-somatyczna, płacik ciemieniowy dolny i bruzda ciemieniowa dolna, ciało migdałowate. W wielkim uproszczeniu, można zatem powiedzieć, iż empatia znajduje się w płacie czołowym mózgu.
Na dowód tego przywołam bardzo znany i szeroko omawiany przez psychologów przypadek Phineasa Gage’a. Phineas nie był nikim wyjątkowym. Był amerykańskim kierownikiem budowy kolei przyjaznym dla otoczenia, miłym, lubianym i empatycznym. Tak było, aż do wypadku, którego doznał podczas prac pirotechnicznych. Jego czaszkę przebił na wylot potężny metalowy pręt, który zniszczył dużą część płatów czołowych – jak wiemy odpowiedzialnych za wyższe funkcje poznawcze. Według relacji wielu świadków, Phineas wyzdrowiał fizycznie jednak nie był już tym samym człowiekiem. Jego osobowość diametralnie się zmieniła, w tym jego temperament i stosunek do ludzi. Stał się niecierpliwy, wulgarny, kapryśny i uparty. Nikt nie mógł z nim już dłużej wytrzymać, przez co nie mógł on nigdzie zagrzać na dłużej miejsca. Jak zauważył jego doktor- Harlow, przyczyną częstej zmiany pracy Phineasa był wypadek. Nie mógł on nawiązać relacji z innymi ludźmi a swoim zachowaniem odpychał wszystkich wokoło.
Scyfryzowani i zatraceni
Jak zatem widzimy, niedorozwój lub uszkodzeniu płata czołowego prowadzi do braku empatii i agresywnych zachowań. Jak zatem odnieść to do technologii? Nie, nie twierdzę, że technologia uszkadza nam mózgi. Wręcz przeciwnie, uważam iż przyczynia się do rozwoju nowych umiejętności. Jednakże, stała się również przyczyną drastycznego spadku empatii w społeczeństwie.
Tak, z przykrością zauważam, iż ludzkość w zastraszającym tempie zatraca swoją naturalną cechę współodczuwania. Cechę, dzięki której nasz gatunek przetrwał tak wiele i zdominował planetę. Gdybyśmy porzucali swoje dzieci na pastwę losu, nie bronili swoich domostw i nie formowali społeczności, to bylibyśmy słabi. Nie potrafilibyśmy się zjednoczyć aby współpracować, rozmawiać i osiągać porozumienie. Empatia stoi u podstaw zdrowego społeczeństwa potrafiącego zrozumieć drugiego człowieka. To dzięki empatii powstał dialog między ludźmi. Co się dzieje teraz? Jakie olbrzymie zmiany społeczne następują w stosunkach między ludźmi na całym świecie? Proces niestety postępuje i przybiera na sile. To co złe i nienawistne coraz częściej wypełza poza cyfrowy świat okienek i pragnie podbijać nowe rejony w realnym życiu. Mam tutaj na myśli cały świat. Świat, gdzie nie ma żadnego problemu z tym aby uderzyć w twarz kobietę przechodzącą przez pasy, gdzie różne światopoglądy przeradzają się w agresję słowną i fizyczną, gdzie nie szanuje się uczuć religijnych różnych wyznawców.
Zachłysnęliśmy się technologią i zapomnieliśmy o tym co najważniejsze. Siedząc w ekranach komputerów, wpatrzeni w smartfony, wyalienowaliśmy się. Uprościliśmy swój język, nasze relacje z innymi są coraz bardziej powierzchowne, jesteśmy zniecierpliwieni, wymagamy natychmiastowej odpowiedzi, chcielibyśmy wszędzie stosować emotikony. Stajemy się coraz bardziej scyfryzowani, ale również zatraceni. Na domiar złego, wzorce relacji międzyludzkich czerpiemy właśnie z technologii.
Boston Dynamics wciąż udostępnia filmy, gdzie kopie, popycha i okłada kijem humanoidalne i przypominające psy, czworonożne roboty. Daje tym samym przykład jak możemy traktować technologię. Wielu rodziców było przerażonych słysząc jak ich dzieci krzyczą na inteligentne głośniki, takie jak Alexa, i przyznają, że zachowywały się niegrzecznie, jeśli urządzenia nie dały im oczekiwanych odpowiedzi. Rozwój interfejsów głosowych pogłębił ten problem. Jak zauważył Simon Leggett – dyrektor ds. badań w brytyjskiej firmie badawczej ChildWise – „W związku z gwałtownym wzrostem wykorzystania przez dzieci różnego rodzaju gadżetów, które reagują na polecenia słowne a nie prośby, możemy zobaczyć jak dzieci uczą się sposobów komunikacji, które następnie przekładają na interakcje z ludźmi”. Dokładnie tak, Alexia i Siri powodują, że dzieci są dla siebie niemiłe i wydają sobie polecenia całkowicie pomijając zwroty grzecznościowe. Więcej na ten temat można znaleźć w raporcie „The Alexa Generation”.
Jodi Forlizzi – profesor z Carnegie Mellon University i dyrektor Human-Computer Interaction Institute w School of Computer Science – był częścią zespołu badawczego, który sprawdzał w jaki sposób właściciele Amazon Echos wchodzili w interakcję z urządzeniem. Jedna kobieta była przerażona, słysząc jak jej wnuk nazywa Alexę głupią „Mam na myśli, że to nie jest osoba, którą wszyscy znamy, ale po prostu nie podobał mi się fakt, że to robił” – powiedziała kobieta.
Chociaż dorośli również obrażają urządzenia i roboty, w perspektywie długoterminowej skutki takich niemiłych, a wręcz agresywnych zachowań dzieci, źle rokują na przyszłość ich dorosłej komunikacji ze społeczeństwem. Jak pokazały wewnętrzne wywiady, na bardzo małe dzieci duży wpływ ma mówiony charakter interfejsu, reagują one na nie w bardzo młodym wieku i nasycają go cechami przypominającymi ludzkie. Forlizzi i jej koledzy analizowali polecenia dla Alexy przez cztery miesiące, a następnie przeprowadzali wywiady z ludźmi na temat wyników. „Jedną z rzeczy, których się nauczyliśmy, było to, że (Alexa) zdecydowanie zmienia sposób, w jaki ludzie rozmawiają. Wiele matek w badaniu powiedziało, że ich dzieci domagają się różnych rzeczy. Zastępują prośbę żądaniem: „Mamusiu, przynieś mi sok pomarańczowy”. W dodatku oczekują natychmiastowej realizacji ich żądania.
W artykule Vox zatytułowanym „Alexa, czynisz mnie seksistą?” Sigal Samuel napisał: „Nasi cyfrowi asystenci zazwyczaj mają kobiece głosy i imiona, Siri Apple’a, Alexa Amazona, Cortana Microsoftu, a naukowcy twierdzą, że to wzmacnia stereotypy kobiet jako służących istot, które istnieją tylko po to, by spełniać potrzeby kogoś innego. Kiedy uświadomimy sobie, że jako dorośli również niemiło lub agresywnie zwracamy się do naszych asystentów, właściwie to asystentek głosowych, sytuacja staje się coraz bardziej poważna. Robimy to głównie wtedy, kiedy technologia jest niewystarczająco dobra, aby nas zrozumieć.
Podsumowując: nie twierdzę, że cyfryzacja i social media to zło! Absolutnie nie. Uważam jedynie, że ludzie nie byli na to gotowi. Nie wiedzieliśmy co się może wydarzyć. Jak nas to zmieni i jak szerokim echem, na nas samych, się to odbije. Jestem przekonany, że gdybyśmy mieli choćby cień przypuszczenia, konsekwencji, jakie będzie nam teraz doświadczać, to odpowiednio zadziałalibyśmy. Choćby ze względów ekonomicznych. Najwięksi tego świata poniosą fiasko, gdyż nie będą w stanie komunikować się ze społeczeństwem. Tu nie chodzi już o podziały, bo te mogą szybko przerodzić się w chaos i anarchię. Jeśli każdy będzie przekonany o swojej słuszności i bezkarności czy o tym, że osobiście może krzywdzić innego człowieka, to będzie już a późno. Więzienia będą służyć do ochrony empatycznych niedobitków przed światem zewnętrznym. Przesadzam? Być może trochę koloryzuję, ale zagrożenie niesione przez coraz to mniejszy poziom empatii jest bardzo duże. Porównałbym to do malejącej ilości pszczół. Niby nic, niby taki brzęczący owad, a tu proszę. Bez nich zostaną nam tylko 4 lata. Bez empatii natomiast staniemy się bezduszni. Nasze płaty czołowe już teraz stopniowo stają się coraz mniej rozwinięta, a to już jest bardzo konkretna przemiana, której żaden psycholog nie naprawi. Będziemy społeczeństwem Phineasa Gage’a i będzie za późno na zmiany.